poniedziałek, 21 marca 2016

* Londyn- moje miasto marzeń *

hej wszystkim,
Dziś przychodzę do was z moim ulubionym miastem- Londynem. 
Wiem, że pojawił się już post o tym mieście, lecz po tym jak byłam tam ponownie wraz z mamą i cioteczną siostrą, postanowiłam napisać o nim jeszcze raz. A więc zapraszam...


Spędziłam w mieście cztery dni z mamą, lecz dzień po przyjeździe dotarła do nas moja cioteczna siostra- Weronika. Kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy spotkałam to miasto, nie byłam tak zaaferowana i szczęśliwa jak teraz, ponieważ nie byłam świadoma tego, że jestem w tak wspaniałym mieście. Musiało minąć tyle lat, żebym mogła docenić jak wspaniałe i niezwykłe jest dla mnie to miasto. Nie mogę niestety wybrać pomiędzy Nowym Jorkiem a Londynem, ponieważ oby dwa te miasta są dla mnie tak samo ważne i niepowtarzalne. Każde z nich ma w sobie "to coś", coś co powoduje, że zakochuję się w nim ponownie. 

Będąc w Londynie, myślałam jedynie, że to tam chcę spędzić resztę mojego życia. Chodząc po nim, patrzyłam na wszystko co mnie otacza i czułam taki spokój, pomimo ciągłego pośpiechu jaki górował nad mieszkańcami. Po Londynie poruszałyśmy się głównie metrem i pieszo.  Zwiedzałyśmy wszystko krok po kroku. Od słynnego Big Ben'a, aż po Notting Hill i sklep M&M's. W planach było jeszcze zwidzenie muzeum Harrego Potter'a, lecz koniec końców okazało się, że nie wyrobilibyśmy się z czasem. Wolny czas był tylko na drobne zakupy, a że to było dla nas ważniejsze niż Harry Potter, to postanowiłyśmy, że będzie to nasz priorytet w następnej londyńskiej wycieczce. 

Bardzo spodobały mi się wszystkie londyńskie zabytki, lecz do gustu przypadły mi szczególnie domki mieszkalne w centrum Londynu. Nie były one nowoczesne, jak w innych tak znanych miastach jakim jest Londyn, lecz zaprojektowane były w stylu wiktoriańskim. To właśnie w takim domku mieścił się nasz drobny hotelik, w którym spędziłyśmy trzy noce i to właśnie w takim domku chciałabym zamieszkać na stałe, będąc już w Londynie. Urzekł mnie ich wygląd zewnętrzny, jak i wewnętrzna prostota, która była utrzymywana, poprzez wielkość domku. Gdy szłyśmy zawsze rano do metra, wzdłuż ulicy, na której mieszkałyśmy podziwiałam wiktoriańskie budynki i szczerze zazdrościłam mieszkańcom, ponieważ cała ulica była nimi zapełniona. Mam jedynie jedno zdjęcia przedstawiające ulicę, lecz zdecydowanie wystarczy, by ukazać piękno tych domków. 


Jeśli chodzi o pogodę, to jak możecie zobaczyć na zdjęciach była naprawdę udana. Pomimo wiatru, było naprawdę słonecznie. Tylko raz, jeśli dobrze pamiętam, padał deszcz, ale i tak było cudownie. 

Choć byliśmy tam na krótko, to i tak mam duuużo zdjęć, a więc zapraszam do oglądania:




















































































Na końcu, mam dwa porównania (2009 a 2015):






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz