poniedziałek, 25 lipca 2016

* Lipiec- Jackie Kennedy *

hej wszystkim,
postanowiłam wprowadzić coś nowego do bloga. Mam na myśli comiesięczny wpis o ikonie mody i stylu, która w danym miesiącu świętowała swe urodziny. Będę w nim opisywać krótko najważniejsze fakty z życia gwiazdy oraz czym się odznaczał jej styl, bądź jak zmieniła oblicze mody. 
Mam nadzieję, że taka zmiana również i Wam się spodoba.



Na pierwszy ogień "pójdzie" Pierwsza Dama lat. 60 i symbol amerykańskiej elegancji- Jackie Kennedy. 



Najważniejsze informacje:
Jackie, a właściwie Jacqueline Kennedy Onassis urodziła się 28 lipca 1929 roku w Southampton. W dzieciństwie pobierała lekcje baletu, jazdy konnej i uczyła się języka francuskiego. Posługiwała się płynnie trzema językami (angielski, francuski, hiszpański) oraz w trakcie kampanii męża mówiła publicznie we włoskim i polskim. Wyszła dwukrotnie za mąż (John F. Kennedy, Aristotelis Onassis). Pomimo, iż żyła w blasku fleszy, była bardzo skryta, rzadko udzielała wywiadów, niechętnie opowiadała o życiu prywatnym. Zmarła w wieku 65 lat w swym mieszkaniu w Nowym Jorku po zaledwie czterech miesiącach od zdiagnozowania u niej raka układu chłonnego.

Jackie jako ikona stylu:
Pierwszą kreacją, którą urzekła wielu, była suknia ślubna zaprojektowana przez Ann Lowe. Czarnoskóra projektantka zaprojektowała i uszyła również suknie druhen. Jej wybór ze względu na kolor skóry wywołał duże kontrowersje w amerykańskim świecie mody. Kobieta słynęła z projektów sukien ślubnych i wieczorowych, więc nie była to manifestacja poglądów politycznych ze strony Jackie.



Jackie wraz z Olegiem Cassinim, projektantem wywodzącym się z rosyjskiej arystokracji, stworzyła charakterystyczny "styl Jackie". Składał się on z sukienek: w kształcie litery A, w stylu "empire" ze stanikiem odcinanym pod biustem lub z podkreślaną talią. W skład jej szafy wchodziły również pudełkowe żakiety i proste spódnice. Pierwsza Dama wylansowała także małe toczki, duże, okrągłe okulary, sznury pereł oraz małe czarne wraz z charakterystycznymi dla Jackie rękawiczkami. 

Do jej ulubionych stylistów należeli: Giorgio Armani, Carolina Herrera, Chanel, Lacoste, Pucci, Lilly Pulitzer, Valentino, Zoran, Bergdorf oraz Goodman.



Najbardziej znany kostium Jacqueline został uszyty w pracowni "chez Ninon" z różowego tweedu. Składał się z pudełkowego żakietu, dość krótkiej spódniczki oraz toczka. 
Jackie wystrojona była w ten komplet w dniu wyjazdu do Dallas (22.09.1963). W trakcie jazdy, odkrytym autem ulicami miasta, Johna F. Kennedy'ego dosięgły dwa strzały. Kostium błyskawicznie pokrył się krwią. Garderobiana zaproponowała zmianę stroju, lecz Pierwsza Dama odmówiła, chcąc ukazać tragedie, która spotkała jej męża. 


Jako pani Onassis zaczęła nosić torebkę domu mody Gucci. Po tym jak została wiele razy sfotografowana nosząc tę torbę, stała się tym samym ambasadorką marki. Klientki w butiku prosiły o torebkę "Jackie O". Tak też nazwano ten model. Lecz po jakimś czasie zmieniono nazwę na "Bouvier"- czyli panieńskie nazwisko Jacqueline. 




środa, 11 maja 2016

* 11 trendów na sezon SS'16 *



hej wszystkim,
dziś przychodzę do was z postem o modzie, dokładnie z jedenastoma trendami na najbliższy sezon (SS 16*). będą to dodatki, bądź ubrania, które znajdziemy w każdej sieciówce, jak i na wybiegu w najnowszej kolekcji.
mam nadzieję, że przynajmniej w małym stopniu pomogę wam w doborze odpowiednich ubrań i dodatków na wiosnę i lato :)

1. odkryte ramiona






















2. badge/patch


















3. bomberka/bomber jacket

















4. jeans





















5. haft






















6. oversizowe kardigany i kimona 





















7. makijaz grunge














8. blekitny























9. lniane koszule


















10. fredzle



















11. sukienki z dekoltem V



poniedziałek, 21 marca 2016

* Londyn- moje miasto marzeń *

hej wszystkim,
Dziś przychodzę do was z moim ulubionym miastem- Londynem. 
Wiem, że pojawił się już post o tym mieście, lecz po tym jak byłam tam ponownie wraz z mamą i cioteczną siostrą, postanowiłam napisać o nim jeszcze raz. A więc zapraszam...


Spędziłam w mieście cztery dni z mamą, lecz dzień po przyjeździe dotarła do nas moja cioteczna siostra- Weronika. Kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy spotkałam to miasto, nie byłam tak zaaferowana i szczęśliwa jak teraz, ponieważ nie byłam świadoma tego, że jestem w tak wspaniałym mieście. Musiało minąć tyle lat, żebym mogła docenić jak wspaniałe i niezwykłe jest dla mnie to miasto. Nie mogę niestety wybrać pomiędzy Nowym Jorkiem a Londynem, ponieważ oby dwa te miasta są dla mnie tak samo ważne i niepowtarzalne. Każde z nich ma w sobie "to coś", coś co powoduje, że zakochuję się w nim ponownie. 

Będąc w Londynie, myślałam jedynie, że to tam chcę spędzić resztę mojego życia. Chodząc po nim, patrzyłam na wszystko co mnie otacza i czułam taki spokój, pomimo ciągłego pośpiechu jaki górował nad mieszkańcami. Po Londynie poruszałyśmy się głównie metrem i pieszo.  Zwiedzałyśmy wszystko krok po kroku. Od słynnego Big Ben'a, aż po Notting Hill i sklep M&M's. W planach było jeszcze zwidzenie muzeum Harrego Potter'a, lecz koniec końców okazało się, że nie wyrobilibyśmy się z czasem. Wolny czas był tylko na drobne zakupy, a że to było dla nas ważniejsze niż Harry Potter, to postanowiłyśmy, że będzie to nasz priorytet w następnej londyńskiej wycieczce. 

Bardzo spodobały mi się wszystkie londyńskie zabytki, lecz do gustu przypadły mi szczególnie domki mieszkalne w centrum Londynu. Nie były one nowoczesne, jak w innych tak znanych miastach jakim jest Londyn, lecz zaprojektowane były w stylu wiktoriańskim. To właśnie w takim domku mieścił się nasz drobny hotelik, w którym spędziłyśmy trzy noce i to właśnie w takim domku chciałabym zamieszkać na stałe, będąc już w Londynie. Urzekł mnie ich wygląd zewnętrzny, jak i wewnętrzna prostota, która była utrzymywana, poprzez wielkość domku. Gdy szłyśmy zawsze rano do metra, wzdłuż ulicy, na której mieszkałyśmy podziwiałam wiktoriańskie budynki i szczerze zazdrościłam mieszkańcom, ponieważ cała ulica była nimi zapełniona. Mam jedynie jedno zdjęcia przedstawiające ulicę, lecz zdecydowanie wystarczy, by ukazać piękno tych domków. 


Jeśli chodzi o pogodę, to jak możecie zobaczyć na zdjęciach była naprawdę udana. Pomimo wiatru, było naprawdę słonecznie. Tylko raz, jeśli dobrze pamiętam, padał deszcz, ale i tak było cudownie. 

Choć byliśmy tam na krótko, to i tak mam duuużo zdjęć, a więc zapraszam do oglądania:




















































































Na końcu, mam dwa porównania (2009 a 2015):